Jak ograć swoje finanse jednym arkuszem? Ile wynosi Twoja wartość netto? Czym są ETF-y i które wybrać? Kiedy akcje są tanie? Czy i jak inwestować w złoto? Ziemia czy mieszkania na wynajem? Co z ryzykiem walutowym? Jak inwestować optymalnie podatkowo? Czy wchodzić w rynek krypto? Sprawdź portfel inwestycyjny programisty!
Jest to drugi wpis z cyklu artykułów Inwestowanie Po Godzinach, w których dzielę się moim podejściem do finansów i inwestowania. Zanim przejdziesz dalej, koniecznie przeczytaj Inwestowanie po godzinach: jak zacząć i skąd czerpać wiedzę o finansach?
Dzięki temu zrozumiesz moją motywację, zdobędziesz podstawową wiedzę oraz przygotujesz się do inwestowania. Bezmyślne naśladowanie i kupowanie przedstawionych niżej aktywów bez kontekstu to zdecydowanie zły pomysł.
W tym artykule opiszę moją INDYWIDUALNĄ strategię oraz aktualny skład portfela inwestycyjnego. Nie da się jednak mądrze inwestować bez podstawowej kontroli swoich przepływów finansowych.
Jak kontrolować swoje finanse?
Na początku każdego miesiąca wypełniam prosty arkusz kalkulacyjny za poprzedni miesiąc. Czasami zdarza mi się budżetować, czyli wypełniać go częściowo dla 1-3 przyszłych miesięcy planując potencjalne wydatki i inwestycje.
Arkusz pozwala mi kontrolować finanse na ogólnym poziomie. Nie zbieram paragonów i nie liczę każdej złotówki. Wprowadzam dane z dokładnością do 10 zł na podstawie historii kont bankowych oraz maklerskich. Zajmuje to maksymalnie 1 godzinę w miesiącu.
KLIKNIJ TUTAJ, a następnie w lewym górnym rogu wybierz Plik > Utwórz kopię lub Plik > Pobierz. Zaprezentowane kwoty są wyłącznie poglądowe, ponieważ chcę zachować resztkę prywatności 😉

Arkusz dzieli się na 4 sekcje: FINANSE FIRMOWE, FINANSE OSOBISTE, WARTOŚĆ NETTO oraz PORTFEL INWESTYCYJNY. Wypełniam tylko „białe” pola.
Finanse firmowe
Podstawa to oddzielenie środków firmowych od osobistych. Dwa niezależne konta, najlepiej w różnych bankach. Przy spółce jest to naturalne, ponieważ każda operacja musi być zaksięgowana. Nawet jeśli jesteś na JDG i prawnie nic nie ogranicza przepływów pieniężnych, to warto prowadzić oddzielne konto i przelewać sobie „pensję” tylko raz w miesiącu.
Wchodzę w historię konta firmowego, wybieram cały ostatni miesiąc i przepisuję sumę uznań oraz obciążeń odpowiednio do pól PRZYCHÓD i KOSZTY. Uwzględniam wszystko jak leci łącznie z zaliczkami na podatki, które płacę co miesiąc.
Dodatkowo przeglądam wyciąg i sumuję wszystkie KOSZTY STAŁE. Koszty generowane przez firmę niezależnie od osiągniętych przychodów. Jeśli jesteś na B2B, będą to ZUS, księgowość, ubezpieczenie, opłaty za domeny, hosting, system mailingowy – ogółem usługi abonamentowe.
Po co spisywać koszty stałe? Mając średnią z kilku miesięcy mogę oszacować, jak długo firma przetrwa bez przychodów. Jeśli doliczę do nich średnią kwotę wydawaną na konsumpcję z sekcji FINANSE OSOBISTE (powiększoną o podatek w przypadku spółki), to łatwo ustalę docelową wartość firmowej poduszki finansowej.
W poprzednim artykule pisałem, że mam firmową poduszkę na rok funkcjonowania spółki, czyli pokrycia wszystkich kosztów stałych łącznie z moim podstawowym wynagrodzeniem. Podstawowa pensja powinna pokryć konsumpcję z delikatną nadwyżką.
Jak duża powinna być poduszka dla przedstawionego wyżej przykładu?
średnia KONSUMPCJA z podatkiem + KOSZTY STAŁE ~ 7000 zł poduszka na rok: 7000 zł * 12 ~ 84 000 zł
Firmowa rezerwa w wysokości 84 000 zł pokryje rok opodatkowanych wynagrodzeń na bieżącą konsumpcję oraz rok kosztów stałych.
Wiersz ZYSK powinien uśredniać się do zera, jeśli masz odłożoną poduszkę i nie gromadzisz kapitału na firmowe projekty lub inwestycje.
Finanse osobiste
Kolejną sekcję uzupełniam w oparciu o analizę historii przepływów na rachunku osobistym.
- DOCHÓD – suma wynagrodzeń na koncie prywatnym.
- KONSUMPCJA – wydatki na konsumpcję, czyli pieniądze przejedzone lub wydane na pasywa np. nowe auto.
- PODUSZKA+ – środki odkładane na prywatną poduszkę bezpieczeństwa oraz fundusze celowe na opłacenie większych jednorazowych konsumpcji np. wakacyjny wyjazd.
- INWESTYCJE – kapitał przeznaczany na inwestycje i bardzo sporadyczne spekulacje.

Załóżmy, że zarabiasz 10k netto, przejadasz 5k, inwestujesz 1k i za 3 miesiące chcesz pojechać na wakacje za 12k. Masz poduszkę na 6 miesięcy życia, czyli 30 000 zł. Dokładasz do niej po 4k w każdym z dwóch miesięcy przed wyjazdem, aby w trzecim skonsumować 17 000 zł.
Opłacasz wakacje za wcześniej odłożone 8k na koncie i dodatkowe 4k z bieżącego wynagrodzenia. Dlatego kwota w wierszu PODUSZKA+ może być ujemna. Podobnie w wierszu INWESTYCJE, jeśli wyciągasz środki z portfela inwestycyjnego na rzecz konsumpcji np. po przejściu na emeryturę.
Cała sekcja musi się bilansować (BILANS = 0 zł).
Wartość netto
W kolejnej części arkusza śledzę swoją WARTOŚĆ NETTO, czyli posiadany majątek pomniejszony o zobowiązania. Aktualnie nie mam żadnych zobowiązań, o czym pisałem TUTAJ. Jednak przedstawię również przykład z kredytami.
Zielone wiersze to PODUSZKA+, która obejmuje KONTA FIRMOWE oraz KONTA PRYWATNE. Są to płynne środki – poduszki finansowe, fundusze celowe i drobne nadwyżki. Stąd zielony… 🤑

Niżej znajdziesz niebieskie wiersze reprezentujące INWESTYCJE, czyli mój długoterminowy portfel inwestycyjny. Poszczególne elementy i ich proporcje opiszę w dalszej części artykułu. Tutaj wpadają środki, które mogę zamrozić na minimum 5 lat.
INWESTYCJE to największa część majątku, która ma zapewnić mi wolność finansową. To właśnie ta kwota powinna docelowo sfinansować przynajmniej 30 lat życia na obecnym poziomie i umożliwić mi przejście na Emeryturę Po Godzinach.
Kolorem żółtym oznaczam SPEKULACJE. Wysoce ryzykowane inwestycje, których zwykle unikam. Tutaj ląduje znikoma część środków. Mogę je stracić i nie będę płakać. Są to kryptowaluty, udziały w startupach, czy produkty finansowe, które aktualnie testuję np. Finax.
Zasadniczo nie mam czasu na spekulowanie. Gdy coś wykręci zaskakująco dobrą stopę zwrotu np. kilka tysięcy procent na krypto, to większość zarobionych środków wraca do głównego portfela inwestycyjnego na poważne długoterminowe INWESTYCJE.
Ostatni blok to czerwone PASYWA. Dobra konsumpcyjne, które tracą na wartości z czasem i ciążą mi jak kula u nogi, ale są potrzebne i stanowią część mojego majątku. Wpisuję tylko rzeczy o wartości minimum 10k, takie jak auto czy komputer.
Na samym dole wpisuję wartość netto za grudzień poprzedniego roku, aby w kolejnych miesiącach prezentować skumulowany wzrost. Obserwuję, jak nominalnie i procentowo zmienia się moja wartość netto. Jeśli po przejściu na wcześniejszą emeryturę nie zacznie spadać, to będę rentierem, czyli odsetki wystarczą na pokrycie bieżącej konsumpcji.
Jak często wyceniam wartość netto?
Nie wyceniam dokładnie swojej wartości netto w każdym miesiącu. Nie uzupełniam wszystkich pól od góry do dołu. Arkusz wymaga, aby podać wartość danego aktywa/pasywa przynajmniej raz w roku, czyli w 1 z 12 miesięcy. Pomija puste pola i do dalszych kalkulacji bierze ostatnie znane wartości zaprezentowane w kolumnie AKTUALNIE.
BTW: Aby to zautomatyzować, użyłem niezbyt elastycznej formuły w wierszu SUMA (od lutego). Trzeba ją dostosowywać po zmianie liczby elementów w sekcji WARTOŚĆ NETTO. Masz pomysł na usprawnienie i bardziej dynamiczną funkcję? Napisz w komentarzu… Chętnie przygarnę 😊
Kwoty na kontach i aktywa notowane na rynku spisuję co miesiąc. Pozostałe przynajmniej raz na pół roku, choć zwykle raz na kwartał. Podaję pesymistyczne wyceny – kwoty, za które bez problemu szybko spieniężę daną rzecz tu i teraz. Nie ceny zakupu!
Nieruchomości możesz oszacować wyszukując podobne działki, mieszkania lub domy w Twojej okolicy na portalu Otodom. Auto wycenisz np. w serwisie Otomoto, a pozostałe przedmioty na OLX. Pamiętaj, że cena ofertowa (oczekiwana) jest wyższa od ceny transakcyjnej (finalnej). Aby policzyć realną wartość majątku, odejmij 10% od ceny widocznej w ogłoszeniach.
Portfel inwestycyjny
Czas na najciekawszy blok arkusza, czyli moją długoterminową machinę inwestycyjną. Jej zadaniem jest stabilne pokonywanie inflacji. Nie mam konkretnego celu. Im więcej % powyżej RZECZYWISTEJ inflacji, tym lepiej.
Przedstawione kwoty są przykładowe. Natomiast instrumenty finansowe oraz ich wagi to autentyczne składniki mojego portfela. Niektóre pozycje obejmują kilka papierów wartościowych, które są rozrzucone po różnych kontach maklerskich. Arkusz agreguje dane i traktuje je jako spójną całość.

Kolumna AKTUALNIE prezentuje wagi składników obliczone na podstawie wycen z poprzedniej sekcji. Komórki zmieniają kolor na czerwony, jeśli aktualna waga jest niższa od wagi modelowej z białej kolumny. Niebieska kolumna między wagami wylicza docelową wartość w PLN.
W przykładzie najbardziej odjechały mi RYNKI WSCHODZĄCE (ETF), więc powinienem zwiększać na nie ekspozycje w kolejnym miesiącu. Zielone tło wag oznacza, że aktualnie mam czegoś więcej niż wynika z mojej strategii. Kolor zielony, ponieważ mogę spieniężyć część inwestycji i mieć cash 🤑
Aby dopasowywać portfel do składu modelowego, powinno się okresowo wyprzedawać pozycje zielone i dokupować czerwone. Jest to proces nazywany rebalansowaniem portfela (rebalancing).
Moja strategia vs rebalancing
Moim celem jest długoterminowe budowanie majątku – nie trading. Stosuję strategię kup i trzymaj. Inwestuję tylko środki, które mogę zamrozić na minimum 5 lat. Na tym etapie nie wyprzedaję „zielonych” pozycji, gdy ich wartość wyskoczy poza poziom modelowy.
W portfelu długoterminowym mam instrumenty, które chcę trzymać przez długie lata. Dlaczego miałbym je sprzedawać na górce i czekać aż będą tańsze, aby je odkupić? A co jeśli nie będą tańsze? Zapłacę prowizje od transakcji i tylko stracę swój czas… 😢
Nadal pracuję w zawodzie i zarabiam, więc co miesiąc wpadają nowe środki do zainwestowania. Rebalansuję portfel wyłącznie przez dokupowanie „czerwonych” pozycji – składników, które potaniały względem pozostałych lub na które nie zdążyłem zbudować pełnej ekspozycji wyznaczanej przez portfel modelowy.
Różnice między aktualnym a docelowym stanem portfela determinują zakupy w kolejnych miesiącach. Gdy przejdę na wcześniejszą emeryturę i strumień nowych śródków wyschnie lub będzie ograniczony, zacznę uprawiać klasyczny okresowy rebalancing portfela.
Moja strategia vs portfel modelowy
Mój portfel modelowy nie jest statyczny. Docelowe wagi wskazują kierunek kolejnych zakupów, ale nie są ustalone na sztywno. Dostosowuję modelowy skład portfela do aktualnego środowiska inwestycyjnego.
System finansowy ewoluuje, a sytuacja ekonomiczna i gospodarcza zmienia się w czasie. Jeśli otoczenie zmienia się dynamicznie, to koryguję model nawet kilka razy w roku. Nastawiam celownik na aktywa, które mają największy potencjał do wzrostu w kolejnych latach. Najlepiej gdy są po dużych spadkach, tanie fundamentalnie lub niedowartościowane względem pozostałych.
Stara szkoła nakazuje ustalenie sztywnej strategii np. 50% akcji + 50% obligacji i pasywne zakupy niezależnie od panujących warunków. Moja strategia jest nieco bardziej aktywna, ponieważ interesuję się finansami. Lubię o nich czytać i być na bieżąco, co pozwala mi inwestować mądrzej.
Strategia dynamicznego portfela działa na dwóch poziomach. Po pierwsze dostosowuję model do zmieniającego się otoczenia i perspektywy długoterminowej. Po drugie trzymam się modelu krótkoterminowo dokupując składniki, które odjechały od swoich wag.
Przykłady zmian w portfelu modelowym
Jeszcze kilka miesięcy temu waga złota w moim portfelu wynosiła 0%. Chciałem budować na nie ekspozycje już w 2020. Uważam, że masowy dodruk banków centralnych i socjalizm pełną gębą w trakcie pandemii przełoży się na wysoką inflację w kolejnych latach. Złoto w takich warunkach radzi sobie doskonale.
Niestety w sierpniu 2020 złoto było na historycznych szczytach, więc nie był to najlepszy moment na zakup. W marcu 2021 cena zjechała poniżej 1700 USD za uncję. Nominalnie nadal drogo, jednak gdy zestawimy ją z ceną akcji amerykańskich, to robi się całkiem atrakcyjnie. Współczynnik Dow to Gold wrócił do poziomów sprzed pandemii.

Zabrałem 3% z przewartościowanej pozycji RYNKI ROZWINIĘTE (ETF) na rzecz złota i zacząłem robić zakupy w małych paczkach. Czy trafiłem w dołek? Nie sądzę. Cena może lecieć w dół jeszcze przez kilka miesięcy. Jeśli tak się stanie, to będę dokupować kolejne porcje po jeszcze lepszej cenie 😉
Innymi słowy, zamiast w kolejnych miesiącach pakować pieniądze w drogie akcje rynków rozwiniętych, będę zwiększać ekspozycję na taniejące złoto, które według mnie ma potencjał do wzrostu. Taki zabieg w długim terminie powinien poprawić wynik całego portfela. Jak inwestuję w złoto? O tym za chwilę.
Dlaczego nie mam obligacji notowanych na rynku?
Kolejnym przykładem zmian modelu są obligacje notowane na rynku. W 2020 wyrzuciłem je całkowicie z portfela. Cena obligacji jest odwrotnie skorelowana z ich rentownością oraz wysokością stóp procentowych. Jeżeli stopy spadają, to nowe emisje obligacji oferują niższe odsetki, więc cena starych będących w obiegu wzrasta i odwrotnie.

Aktualnie stopy procentowe są na rekordowo niskim poziomie – bliskie zera lub ujemne jak w Japonii czy Szwajcarii. Perspektywa do dalszego spadku jest ograniczona, a co za tym idzie wzrost cen obligacji w kolejnych latach również. Banki centralne skutecznie niszczą rynek długu. Utrzymują niskie stopy, aby dewaluować globalne zadłużenie. Nie pozwalają inflacji wyhamować…
Prawdopodobnie w przyszłości cały dług rządowy i korporacyjny będzie w rękach bankierów centralnych, którzy już teraz skupują obligacje za świeżo wydrukowane pieniądze. Przecież żaden normalny inwestor nie kupi obligacji, które mają zerowe lub ujemne oprocentowanie 🥺
Pozycja gotówkowa
Jednym z elementów mojego portfela jest POZYCJA GOTÓWKOWA. Obejmuje ona waluty porozrzucane po różnych kontach (w tym maklerskich), które czekają na zainwestowanie lub przewalutowanie. Nie mieszam poduszki bezpieczeństwa z portfelem inwestycyjnym.
Co miesiąc kolejne środki wpadają do mojej długoterminowej machiny – wiersz INWESTYCJE w sekcji FINANSE OSOBISTE. Nie oznacza to, że muszę od razu kupić określone aktywa. Czasami wolę poczekać kilka tygodni na lepszą cenę i obkupić się na krótkoterminowej korekcie. Niekiedy kumuluję środki przez kilka miesięcy, aby dokonać większej inwestycji np. zakup nieruchomości.
W neutralnych warunkach docelowa waga pozycji gotówkowej wynosi 0%. Gotówka nie pracuje i traci na wartości, więc to słaba inwestycja. Jednak co, gdy pojawią się okazje inwestycyjne jak w marcu 2020? Nie wykorzystam ich w pełni bez gotówki pod ręką. Cash is king!
Aktualnie rynki są przegrzane i oderwane od fundamentów. Ceny akcji, nieruchomości i kryptowalut biją rekordy. Spodziewam się głębszego załamania w najbliższych miesiącach. Dlatego zwiększam udział gotówki w moim portfelu do 10%.
Gdy promocje nadejdą, będę gotowy. Zapakuje się w aktywa za zgromadzoną gotówkę i obniżę jej wagę do 0% lub 5% w zależności od skali przecen. A jeśli krach nie nadejdzie i wszystkie aktywa będą dalej szybować w górę? To jeszcze lepiej – nadal utrzymuję część rynkową na poziomie 30% 😎
Obligacje detaliczne
Kolejnym składnikiem są polskie 10-letnie obligacje skarbowe EDO. Nazywane antyinflacyjnymi, ponieważ są indeksowane inflacją. Niestety nie uchronią Cię przed wysoką oficjalną inflacją, a co dopiero rzeczywistą… Stanowią 10% mojego modelowego portfela, ale rozważam całkowite wycięcie, jeśli oprocentowanie nowych emisji nie ulegnie poprawie, a rynek akcji stanie się atrakcyjniejszy.

Aktualne oprocentowanie to 1.7% w pierwszym roku, a w kolejnych marża 1.0% + inflacja, z roczną kapitalizacją odsetek. Standardowo na koniec okresu zapłacisz podatek Belki w wysokości 19%. Policzmy, ile wypracują 10-latki przy oficjalnej inflacji na poziomie celu NBP, czyli 2.5%.
10-latki wypracują: (1 + 1.7%)(1 + 3.5%)9 = 138.6%, ROI = 38.6% po uwzględnieniu podatku: 38.6% – (38.6% * 19%) = 31.3% inflacja zjada rocznie: 2.5%/(1 + 2.5%) = 2.44% wartość pieniądza po 10 latach: (1 – 2.44%)10 = 78.11%
Jeżeli zainwestujesz 1000 zł, to po 10 latach wyciągniesz około 1313 zł. Niestety po uwzględnieniu inflacji realna wartość inwestycji wyniesie 1313 zł * 78.11% = 1026 dzisiejszych złotych. Ochronisz kapitał, ale nie pomnożysz go spektakularnie. Ciekawiej wygląda to przy inflacji rzędu 5%.
10-latki wypracują: (1 + 1.7%)(1 + 6%)9 = 171.8%, ROI = 71.8% po uwzględnieniu podatku: 71.8% – (71.8% * 19%) = 58.2% inflacja zjada rocznie: 5%/(1 + 5%) = 4.76% wartość pieniądza po 10 latach: (1 – 4.76%)10 = 61.40%
Na koniec okresu otrzymasz 1582 zł. Rzeczywista wartość środków to 1582 * 61.40% = 971 zł, czyli realna stopa zwrotu wyniesie –2.9%. Gdy inflacja CPI wybije w okolice 5% i więcej, zaczynasz tracić na 10-latkach kupionych dzisiaj i w żadnej sposób nie uchronią Cię przed wysoką inflacją. A przecież są nazywane antyinflacyjnymi? 😮
Przedstawione obliczenia są bardzo optymistyczne. Pamiętaj, że obligacje indeksuje się względem oficjalnej inflacji, która odbiega od rzeczywistych zmian cen w sklepach, o czym pisałem w poprzednim artykule. Realna inflacja bywa 2 razy wyższa od podawanej publicznie wartości. Moim zdaniem finalny wynik będzie bliżej 1313 zł * 61.40% = 806 zł ze stopą zwrotu równą –19.4%.
Obligacje skarbowe bez podatku?
Słaby wynik jest zasługą mizernego oprocentowania w pierwszym roku oraz podatku Belki. Hm a gdyby tak nie płacić podatku? Można opakować obligacje w konto IKE-Obligacje i uniknąć go pod warunkiem, że przetrzymasz je do 55-60 roku życia. Kwestie optymalizacji podatkowej poruszę w dalszej części artykułu.
Taka konstrukcja daje realną ochronę przed OFICJALNĄ inflacją. Niestety ma swoje wady. Po pierwsze marnujesz potencjał konta IKE. Obligacje płacą głodowe odsetki, więc i podatek jest niewielki. Lepiej założyć IKE w formie konta maklerskiego i unikać nominalnie dużych podatków od grubych zysków z akcji. Po drugie PKO BP nalicza roczne opłaty za prowadzenie IKE-Obligacje. Pierwszy rok za darmo, kolejne od 0.16% do 0.10% po 8 latach 😢
PROTIP: Jeżeli nie masz jeszcze konta IKE i nie chcesz pakować się teraz na rynek akcji (kosmiczne ceny), to załóż konto IKE-Obligacje z 10-latkami. Po 12 miesiącach możesz wykonać darmowy transfer na inne konto IKE np. maklerskie. Zachowasz wypracowane odsetki bez potrąceń za przedterminowy wykup obligacji. Zgarniesz 1.7% w skali roku, czyli więcej niż na aktualnie dostępnych lokatach.
Przy przedterminowym wykupie obligacji, wynikającym ze złożenia dyspozycji wypłaty (lub wypłaty transferowej) z IKE-Obligacje nie dokonuje się potrącenia, wskazanej w liście emisyjnym, opłaty i narosłe odsetki od obligacji oszczędnościowych wypłacane są w całości. Zysk od zgromadzonych oszczędności nie podlega też opodatkowaniu (podatek od zysków kapitałowych).
www.obligacjeskarbowe.pl/ike
W moim portfelu obligacje Skarbu Państwa są mniej płynną formą pozycji gotówkowej. Płacą „jakieś” odsetki, więc pracują lepiej niż gotówka. Gdy tylko pojawią się okazje na rynku akcji lub nieruchomości, to nie zawaham się ich spieniężyć. Natomiast jeśli stopy procentowe pójdą w górę, to nowe uczciwie oprocentowane emisje staną się stabilizatorem portfela, który zmniejszy jego zmienność.
Jak inwestuję w akcje?
Czas na opis dwóch najciekawszych elementów mojego portfela RYNKI WSCHODZĄCE (ETF) oraz RYNKI ROZWINIĘTE (ETF), czyli inwestowania na rynkach akcji.

Z poprzednich akapitów możesz wywnioskować, że nie jestem typem tradera. Nie interesują mnie szybkie strzały pt. kup dzisiaj, sprzedaj za miesiąc i zapłać podatek od zysku. Na etapie budowania majątku chcę kupować aktywa, które będą rosnąć na przestrzeni kolejnych lat czy nawet dekad.
Ale jak wybrać firmę, której akcje będą zyskiwać w długim terminie? Należy ocenić kondycję spółki i oszacować realną wartość jej akcji, aby stwierdzić, czy aktualna wycena jest atrakcyjna i czy ma potencjał do wzrostów w kolejnych latach. Dogłębna analiza fundamentalna, przeanalizowanie raportów finansowych i dostępnych publicznie informacji wymaga dużo czasu i determinacji.
A gdy już przetrzepiesz kilkanaście spółek od deski do deski i trafisz na tę jedną jedyną najbardziej perspektywiczną perełkę… Jaką masz pewność, że to dobry wybór na lata? Analizujesz tylko publiczne informacje. Nie wiesz, co dzieje się w kuluarach, co siedzi w głowach zarządu. Mogą podejmować irracjonalne decyzje, które doprowadzą do drastycznego spadku wartości lub nawet upadłości spółki.
Dla mnie inwestowanie w pojedyncze akcje to loteria, w której nie chcę brać udziału. Wierzę w cykle koniunkturalne oraz długoterminowy rozwój gospodarki napędzany wzrostem produktywności. Im więcej technologii, tym większa zdolność społeczeństwa do produkcji dóbr i usług.
Nie stawiam na jedną firmę tylko na dziesiątki, setki czy tysiące firm z danego regionu. Kupuję część gospodarki poprzez fundusze inwestycyjne. Nawet gdy kilka firm utonie, to reszta pociągnie fundusz do góry – szeroka dywersyfikacja.
Jaki fundusz inwestycyjny wybrać?
W Polsce nadal największą popularnością cieszą się aktywnie zarządzane fundusze inwestycyjne oferowane przez Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych (TFI). Możesz kupić fundusze akcji, obligacji lub mieszane. Rankingi i porównania znajdziesz na stronie Analizy.pl.
Jeżeli już inwestować w aktywne fundusze, to najlepiej przez platformy pokroju KupFundusz.pl czy Bossafund. Dają dostęp do setek funduszy z kilkunastu TFI i pobierają zwykle mniejsze lub zerowe opłaty dystrybucyjne. To jeden z tych nieintuicyjnych przykładów, gdzie u pośrednika masz lepsze warunki niż u źródła. Podobnie jest z ubezpieczeniem auta czy kontraktami B2B w IT.
Miałem jednostki kilku aktywnych funduszy i na każdym zarobiłem. Aktualnie nie ma dla nich miejsca w moim portfelu. Dlaczego? Jak nazwa wskazuje, są aktywnie zarządzane, czyli sztab „analityków” kupuje i sprzedaje akcje różnych spółek, aby zmaksymalizować zysk. Trzeba im zapłacić, więc TFI niezależnie od wyniku kasuje nawet do 4% rocznie za zarządzanie!
Mam alergię na koszty stałe. W długim terminie wysokie opłaty są destrukcyjne dla całej inwestycji. Jeżeli zainwestujesz 1000 zł na 10 lat, a średnioroczna stopa zwrotu wyniesie 8%, to w wariancie bez opłat wyciągniesz 2160 zł. Przy opłatach na poziomie 3% rocznie, to już tylko 1590 zł. Gdy uwzględnisz rzeczywistą inflację, zostanie Ci 980 dzisiejszych złotych – stracisz 😮
bez opłat: (1 + 8%)10 = 216% z opłatami: [(1 + 8%)(1 – 3%)]10 = 159% z inflacją 5%: [(1 + 8%)(1 – 3%)(1 – 4.76%)]10 = 98%
Ja zarabiam i fundusz zarabia… Co w tym złego? A no to, że większość aktywnych funduszy jak większość aktywnych inwestorów przegrywa z rynkiem. Według raportu S&P Indices Versus Active około 80% zarządzanych funduszy nie pobija średniej rynkowej w okresie 5 lat i dłuższym.
Aktywnie zarządzane fundusze inwestycyjne systematycznie przegrywają ze średnią rynkową, czyli indeksem stanowiącym ich punkt odniesienia. Im dłuższy horyzont czasowy – tym jest gorzej. A w Polsce to nawet „gorzej do kwadratu” ze względu na to, że wysokie opłaty istotnie zmniejszają stopę zwrotu.
Michał Szafrański
Jak wybrać perełki, które znajdują się w tych 20% wygrywających z rynkiem? Eh wróciliśmy do loterii, czyli do punktu wyjścia… Skoro aktywne fundusze nie pokonują indeksów giełdowych, to po co płacić za ich zarządzanie? Nie lepiej kupić cały indeks as it is?
Pasywne fundusze ETF
Exchange-Traded Fund (ETF) to fundusz inwestycyjny notowany na giełdzie. Jego celem jest pasywne i niskokosztowe naśladowanie wskazanego indeksu np. S&P 500 (500 największych spółek w USA) czy polskiego WIG20 (20 największych spółek na GPW).
ETF-y są zarządzane algorytmicznie – automaty kupują akcje w proporcjach, w jakich wchodzą w skład indeksu. Są notowane na giełdach, więc kupujesz i sprzedajesz je natychmiast jak akcje. Nie polegasz na opóźnionych i subiektywnych wycenach TFI.
Średnia roczna stopa zwrotu indeksu S&P 500 z ostatnich 30 lat (01.1991–01.2021) wynosi 10.7%. Jeśli zainwestujesz długoterminowo w ETF na S&P 500 i historia się powtórzy, to może być Twój wynik. Przykładowo koszt iShares Core S&P 500 UCITS ETF (ticker CSPX lub CSP1 na giełdzie w Londynie) to zaledwie 0.07% rocznie. TFI pobiera kilkadziesiąt razy większe opłaty za gorsze wyniki…
Które ETF-y i dlaczego?
Ekspozycję na RYNKI WSCHODZĄCE buduję głównie za pomocą iShares Core MSCI Emerging Markets IMI UCITS ETF (ticker EMIM oraz EIMI). Różne tickery i waluty notowań w zależności od rachunku maklerskiego, którego używam do zakupów. Nie jest to sposób dywersyfikacji, ponieważ waluta wyceny funduszu nie ma znaczenia. Inwestuję również w RYNKI ROZWINIĘTE przez iShares Core MSCI World UCITS ETF (ticker IWDA oraz SWDA).
Są to europejskie ETF-y dostępne z poziomu polskich kont maklerskich, o których więcej w kolejnym artykule. Ich dostawcą jest BlackRock (iShares), czyli największy gracz na rynku ETF. Mają dziesiątki miliardów USD w pasywnym zarządzaniu. Unikam inwestowania w fundusze o wartości aktywów mniejszej niż 100 mln USD.
Koszty są akceptowalne biorąc pod uwagę tak szeroką dywersyfikację – inwestują w tysiące spółek z całego świata. Tak zwany TER (Total Expense Ratio) obu funduszy to odpowiednio 0.18% i 0.20%. Akumulują dywidendy oraz są zarejestrowane w Irlandii, co dodatkowo zmniejsza opłaty. Napiszę o tym więcej w sekcji o optymalizacji podatkowej 😎
Zależało mi na fizycznej replikacji, aby za każdą kupioną jednostką ETF stały akcje konkretnych spółek, a nie instrumenty pochodne. Syntetyki są zwykle tańsze, ale i bardziej ryzykowne.
Proporcja rynków akcji
Aktualnie w portfelu modelowym mam 20% rynków rozwijających się i prawie 3 razy mniej rynków rozwiniętych – tylko 7%. Skąd taka proporcja? Nastawiam celownik na RYNKI WSCHODZĄCE, ponieważ według mnie mają większy potencjał do wzrostu w kolejnych latach.
Oczywiście nikt nie wie, co przyniesie przyszłość. Analizując dane historyczne mogę jedynie wyznaczać najbardziej prawdopodobne scenariusze. Swoje działania opieram na założeniu, że historia lubi się rymować oraz na wierze w cykle gospodarcze.
Historia się nie powtarza, ale się rymuje.
Mark Twain
Na co drugim cyklu mamy bańkę spekulacyjną. W jednym cyklu rekordowe wzrosty w USA, a w kolejnym w krajach EM. W 2008 pękła bańka na rynkach wschodzących, więc dziś pod koniec kolejnego cyklu mamy spompowane rynki rozwinięte. Dodatkowo na wschodzie i w biedniejszych częściach świata są ludzie, którym jeszcze chce się pracować, budować i rozwijać. Leniwy zachód podąża w kierunku socjalizmu i ociężałej gospodarki sponiewieranej przez biurokrację.
Nie chcę pakować się w popularne aktywa, które w ostatnich latach zaliczyły potężne wzrosty, a do takich należą akcje w USA. Interesują mnie te niedowartościowane i tanie lub przynajmniej neutralne fundamentalnie. Ale co to znaczy?
Kiedy akcje są tanie?
Akcje są tanie, gdy ich wartość jest mniejsza od ich ceny. Istnieje szereg wskaźników pozwalających ocenić fundamenty spółki. Wyznaję zasadę Pareto, więc skupiam się tylko na najważniejszych z nich. Kilka wskaźników (magiczne 20%), które dają 80% informacji.
- P/E (Price to Earnings) – cena rynkowa akcji podzielona przez zysk netto wygenerowany w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Odpowiada na pytanie, po ilu latach inwestycja zwróci się zyskiem wypracowanym przez spółkę.
- CAPE (Cyclically Adjusted P/E) – jak wyżej tylko do obliczeń bierzemy uśredniony zysk za ostatnie 10 lat pomniejszony o inflację. To taki P/E na sterydach, ponieważ nie jest podatny na tymczasowy wzrost lub spadek zysków np. spowodowany pandemią.
- P/BV (Price to Book Value) – cena rynkowa spółki podzielona przez jej wartość księgową, czyli przez sumę wszystkich aktywów (nieruchomości, ruchomości, gotówka) pomniejszoną o zobowiązania (kredyty, należności). Odpowiada na pytanie, ile płacimy za 1 dolara/złotówkę majątku netto spółki.
Mówi się, że akcje są tanie, gdy P/E (lub CAPE) jest mniejszy od 8, a P/BV oscyluje wokół 1. Niestety nie jest to takie proste. Każda branża ma swoją specyfikę, dlatego ślepe porównywanie wskaźników spółek z różnych branż zwykle nie ma sensu. Lepiej analizować, jak zmieniają się w czasie dla konkretnej firmy.
tanio: P/E < 8 neutralnie: 8 < P/E < 16 drogo: P/E > 16
Zakresy P/E bywają różne, ale co z tego? Nie interesują mnie pojedyncze spółki. Patrzę na cały rynek i średnie dla poszczególnych regionów. Tak – możemy obliczyć wskaźniki dla szerokiego rynku oraz funduszy ETF składających się z akcji wielu podmiotów.
Na stronie StarCapital AG znajdziesz ich wartości dla 40 najważniejszych i najbardziej płynnych rynków kapitałowych. Niestety dane były ostatnio aktualizowane 30.10.2020…
CAPE | P/E | P/BV | DY | |
Emerging Markets (EM) | 15.7 | 18.2 | 1.6 | 2.8% |
Developed Markets (DM) | 23.4 | 28.3 | 2.2 | 2.1% |
EM wypadają neutralnie w przeciwieństwie do drogich rynków rozwiniętych (DM). Dodatkowo płacą wyższą dywidendę. Wartość DY (Dividend Yield) to stopa dywidendy, czyli zysk wypłacany inwestorom podzielony przez cenę rynkową akcji. Im droższe akcje, tym niższy poziom dywidendy.
P/E | P/BV | |
iShares Core MSCI Emerging Markets | 18.83 | 2.00 |
iShares Core MSCI World | 27.98 | 3.13 |
Aktualne wartości P/E oraz P/BV odczytasz na stronie emitenta wybranych przeze mnie ETF-ów. Jak widać nadal mamy sporą przepaść między EM i DM. Uważaj na sposób wyceny zapisany małym druczkiem! iShares przy obliczeniach pomija wyniki spółek, które zanotowały straty.
Negative earnings are excluded, extraordinary items are excluded, and P/E ratios over 60 are set to 60. […] Negative book values are excluded from this calculation and holding price to book ratios over 25 are set to 25.
www.ishares.com
Tak czy siak, spółki z rynków wschodzących są fundamentalnie tańsze. Jeśli chcesz zgłębić tajniki analizy fundamentalnej, to odsyłam do klasyka – książki The Intelligent Investor Benjamina Grahama.
Co z analizą techniczną?
Analiza techniczna to zbiór kilkudziesięciu wskaźników, które na podstawie historycznych transakcji (wykresu) prognozują przyszłe ceny aktywów. Nie do końca wierzę w algorytmiczne wróżenie przyszłości na podstawie oderwanych od rzeczywistości liczb z przeszłości.
W krótkim terminie rynkami rządzą emocje – nie matematyka. Gdyby AT była skuteczna, to duże fundusze nigdy nie notowałby strat. Mają miliardowe budżety, więc mogą zatrudnić setki programistów i napisać automaty do tradingu, które wygrywają z rynkiem. Dlaczego tego nie robią?
Natomiast faktem jest, że rzadko instrumenty notowane na giełdzie rosną pionowo do góry lub spadają pionowo w dół. Wykresy są nieregularne. Jeżeli coś rośnie od kilku dni czy tygodni, to jest wysoce prawdopodobne, że za chwilę nastąpi korekta. Analizując krótkoterminowy trend mogę wstrzymać się kilka dni z wysłaniem zlecenia lub ustawić limit ceny zakupu delikatnie poniżej aktualnej ceny.
Mój horyzont inwestycyjny liczę w latach i cały czas dokupuję (uśredniam), więc moment wejścia na rynek nie ma dużego znaczenia. Ale jeśli mogę kupić tanie fundamentalnie aktywo jeszcze taniej na korekcie, to po co przepłacać? Możesz ocenić trend na czuja przeglądając wykres za ostatnie kilka tygodni lub wyrysować wskaźniki AT na poziomie konta maklerskiego.
Korzystam głównie z RSI (Relative Strength Index). Przyjmuje wartości od 0 do 100. Gdy zjeżdża w okolice 30, to sygnalizuje krótkoterminowo dobry moment do zakupu. Wyjście poza przedział 30-70 zwiastuje odwrócenie trendu.

Przykładowo RSI dla złota spadł do 30 w grudniu 2020 i marcu 2021, gdy faktycznie złoto było tanie w krótkim terminie. Nominalnie nie było jednak tak tanie jak w pierwszym kwartale 2020, dlatego sama AT bez fundamentów nie ma większej wartości dla długoterminowego inwestora.

Czasami rzucam okiem na SO (Stochastic Oscillator). Składa się z dwóch linii czerwonej i czarnej, których przecięcia poza przedziałem 20-80 generują sygnał do zakupu lub sprzedaży. Gdy czarna linia jest pod czerwoną poniżej 20 i ją przecina, to prawdopodobnie dobry czas na zakupy.
Analiza techniczna jest dla mnie wyłącznie uzupełnieniem analizy fundamentalnej. Trafienie w lokalny dołek nie jest moim priorytetem. Najważniejsze są fundamenty i długoterminowy potencjał poszczególnych składników portfela.
Inwestycyjne promocje
Czasami na rynkach wybucha panika i akcje lecą kilkadziesiąt procent w dół – patrz pandemia w marcu 2020. Co robię, gdy mój portfel wirtualnie traci duże pieniądze? Sprzedaje, aby minimalizować straty? Zdecydowanie NIE! Skrajny pesymizm wokół danego aktywa traktuję jako świetną promocję. Jestem szczęśliwy, że mogę sczyścić pozycję gotówkową i obkupić się na inwestycyjnej wyprzedaży.
Kupuj, gdy na ulicach jest krew, nawet jeśli to Twoja krew.
Nathaniel Mayer Rothschild
W moim słowniku nie ma pojęcia odcinania strat. Po pierwsze dopóki nie zamknę pozycji, to strata jest tylko wirtualna. Po drugie inwestuję w szeroki rynek, więc bez stresu dokupuję wybrane ETF-y nawet po 80% spadkach. Wierzę, że w długim terminie produktywność pociągnie je do góry niezależnie od chwilowego sentymentu. Spokojnie czekam na kolejny krach i zacieram ręce, gdy się pojawi 🤑
Jak inwestuję w złoto?
Ostatnią rynkową pozycją w moim portfelu jest złoto, choć nie inwestuję bezpośrednio w kruszec. Buduję niewielką ekspozycję na złoto, ponieważ uwielbia ono wysoką inflację, ujemne realne stopy procentowe, słabnącego dolara i kryzysy na rynkach finansowych. A właśnie tego spodziewam się w kolejnych latach. Nie przekonuje mnie jednak kupno metalu…
Osobiście nie lubię opowieści o złocie podsycanych nutą tajemniczości, opowiadających jak chroni kapitał na przestrzeni tysięcy lat – paradoksalnie to właśnie tu widzę w nim problem. Owszem – jest to prawdą, tyle że złoto porusza się w bardzo długich cyklach, nierzadko liczonych wręcz w setkach lat, co zdecydowanie wybiega poza perspektywę inwestycyjną przeciętnego inwestora. Cóż z tego, że złota moneta z czasów Cesarstwa Rzymskiego zachowała swoją wartość do dziś, jeśli w międzyczasie przez dekady i wieki nie chroniła przed inflacją.
Jacek Lempart
Kawałek metalu fizycznego czy papierowego (kontrakt terminowy lub ETC) to tylko kawałek metalu. Nie generuje zysków i nie rozmnaża się. Wolę inwestować w silnie skorelowane ze złotem spółki wydobywcze. Kupuję część biznesów, za którymi stoją nieruchomości, ruchomości, technologie, patenty i setki pracowników.
Dzięki VanEck Vectors Junior Gold Miners UCITS ETF (ticker GDXJ) mogę mieć w portfelu prawie 100 producentów złota. GDXJ w przeciwieństwie do GDX zawiera spółki o średniej kapitalizacji, które mają lepszą perspektywę rozwoju, a co za tym idzie wzrostu. GDXJ reaguje gwałtownie na zmianę cen surowca. To niewielka część mojego portfela, dlatego akceptuję większą zmienność i ekspozycję na złoto z taką naturalną „dźwignią”.

Gdy osiągnę lub będę blisko osiągnięcia wolności finansowej, rozważę kupno fizycznego złota w formie powszechnie znanych 1 uncjowych monet bulionowych. Nie będzie to inwestycja, lecz zabezpieczenie na wypadek skrajnie negatywnego scenariusza, takiego jak wojna. Ładuję monety do tuby i wywożę na drugi koniec świata. Mam uniwersalny środek płatniczy na start w dowolnym miejscu na Ziemii.
Na etapie budowania majątku metal jest dla mnie średnim materiałem inwestycyjnym. Szczególnie w czasach, gdy marże dealerów biją rekordy – złoto fizyczne jest dużo droższe od papierowego. A jego bezpieczne przechowywanie bywa problematyczne lub generuje koszty.
Nieruchomości
50% mojego portfela stanowią nieruchomości. Są to głównie atrakcyjne działki budowlane lub rolne z warunkami zabudowy. Od zarania dziejów bogactwo było mierzone przez pryzmat posiadanych nieruchomości – głównie ziemi. W końcu kto posiada ziemię, posiada zwykle wszystko, co jest na niej pobudowane. Majątek ziemski był przekazywany w rodzinach z pokolenia na pokolenie przez wieki.
Człowiek, aby żyć i przeżyć musi działać, czyli zaspokajać swoje potrzeby. Aby działać, musi użyć środków, które mu to umożliwią. Najbardziej elementarnymi, czy jak kto woli fundamentalnymi środkami działania jest: praca, ziemia i czas, które w tej lub w innej formie, uczestniczą w każdej strukturze produkcji, na każdym jej etapie.
Jan M. Fijor
Aktualnie większość milionerów oraz miliarderów zawdzięcza swoje pozycje w rankingach posiadanym akcjom. Zwykle akcjom pojedynczych firm, które zbudowali od zera. Czy ich majątek przetrwa kolejne pokolenia? Świat zmienia się bardzo szybko. Modne akcje i firmy, które dzisiaj są na topie mogą być bezwartościowe za kilka dekad.
Połowa portfela poza systemem finansowym daje mi wewnętrzny spokój i namacalne poczucie własności prywatnej. Nastawiłem celownik na ziemię, choć w przyszłości nie wykluczam kupna kawalerki na wynajem. Więcej o najmie nieruchomości znajdziesz w wywiadzie Programista ma 33 lata i 7 mieszkań na wynajem, które generują 35 000 zł miesięcznie.
Niestety mieszkanie zawsze generuje koszty i kradnie czas inwestora: czynsz, remonty oraz obsługa najemców. Pustostan staje się pasywem. W przeciwieństwie do działek, które nie starzeją się, a jedynym kosztem jest symboliczny podatek płacony raz w roku. W cenie mieszkania możesz kupić kilka parceli w różnych lokalizacjach – niższa bariera wejścia i większa dywersyfikacja.
Jedną z lepszych długoterminowych inwestycji jest kupno większego kawałka ziemi rolnej klasy IV lub gorszej, w dobrej lokalizacji po dobrej cenie i czasochłonny podział na wiele 10-15 arowych działek pod zabudowę. Proces jest złożony, więc opiszę go kiedyś w osobnym artykule lub na naszej grupie.
Kredyt hipoteczny a wartość netto
Część czytelników posiada kredyty hipoteczne, dlatego wyprzedzając pytania… Jak w arkuszu ogarnąć WARTOŚĆ NETTO dla zakredytowanych nieruchomości? Załóżmy, że masz dom, w którym mieszkasz ze swoją rodziną i kawalerkę na wynajem.
Dom możesz sprzedać tu i teraz za 500k, ale wisi na nim jeszcze 200k kredytu. Wartość netto po spieniężeniu to 300k, więc tylko tyle wpisujesz do arkusza. Pamiętaj, że mieszkanie lub dom, który zamieszkujesz to pasywo. Generuje koszty, nie zarabia i nie zamienisz go na inne aktywa np. akcje. Dlatego ląduje w czerwonej strefie PASYWA.
Wartość mieszkania na wynajem lub lokalu komercyjnego dodajesz do pozycji NIERUCHOMOŚCI jako część portfela inwestycyjnego. Niestety wspomniana kawalerka jest na świeżo zaciągnięty kredyt. Do spłaty łącznie z odsetkami pozostało 450k, a jej realna cena to 350k. Wychodzi –100k na czysto.

Na początku okresu kredytowania wartość netto kredytowanych dóbr jest zwykle ujemna. Zwłaszcza gdy wkład własny jest mały, a koszt kredytu wysoki. Stopniowo nadpłacając kredyt możesz zmniejszać jego koszty. Jeżeli jednocześnie nominalna cena nieruchomości rośnie (inflacja), to z każdą kolejną wyceną Twoja wartość netto będzie wyższa.
W arkuszu powinny znaleźć się wszystkie zobowiązania, takie jak zadłużenia na kartach kredytowych, pożyczki od rodziny czy kredyty gotówkowe. Długi konsumpcyjne umieszczasz w sekcji PASYWA, a ich spłata powinna być dla Ciebie priorytetem.
Moja strategia vs ryzyko walutowe
Ostatecznie wszystko wyceniam w złotówkach, ponieważ zarabiam i wydaję głównie w PLN. W moim portfelu znajdują się jednak instrumenty dające ekspozycję na inne waluty. Z jednej strony jest to świetna dywersyfikacja – nie jestem zależny wyłącznie od sytuacji gospodarczej w Polsce. W razie hiperinflacji większość mojego portfela (nieruchomości i zagraniczne ETF-y) zachowa swoją wartość.
Z drugiej strony ponoszę ryzyko walutowe, czyli tracę, gdy inne waluty osłabiają się względem złotego. Ma to dla mnie szczególne znaczenie na etapie budowania portfela i zawierania transakcji. Załóżmy, że kupuję jednostki IWDA po kursie 4.0 USD/PLN. Jeśli ETF wzrośnie o 10%, a kurs dolara spadnie do 3.5, to zanotuję stratę! 😮
kupuję ETF o wartości 1000 USD za 4000 PLN wycena w USD rośnie o 10% do 1100 USD PLN słabnie i kurs spada do 3.5 USD/PLN wynik to 1100 USD * 3.5 = 3850 PLN
Pierwsza myśl? Na stronie emitenta iShares Core MSCI World UCITS ETF w zakładce Listings masz informację, że wspomniany ETF jest notowany na różnych giełdach w różnych walutach. Dlaczego nie dywersyfikować poprzez kupno jednostek notowanych w USD, EUR i GBP? Analizując wykres za ostatni rok widać, że ten sam fundusz notowany w dolarach (ticker IWDA) wykręca lepsze wyniki niż notowany w funtach (ticker SWDA)…

Oczywiście jest to bzdura! Waluta notowań ETF nie ma żadnego znaczenia. Różnica wynika z faktu, że w ostatnim roku funt brytyjski umocnił się względem dolara amerykańskiego. W odniesieniu do PLN wypracowany wynik będzie identyczny dla obu tickerów. Wystarczy podzielić IWDA przez parę GBPUSD, aby skorygować wykres o kursy walut.

Fundusz ETF daje ekspozycję na waluty akcji, które wchodzą w jego skład. Możesz to sprawdzić na stronie dostawcy w sekcji Exposure Breakdowns. Przykładowo iShares Core MSCI Emerging Markets IMI UCITS ETF zapewnia ekspozycję na waluty rynków wschodzących. Mimo iż na giełdzie w Londynie jest notowany w USD (ticker EIMI) oraz w GBP (ticker EMIM).


Inwestując szeroko w globalne ETF-y mam w portfelu najważniejsze waluty świata. Gdy dodatkowo kupuję VanEck Vectors Junior Gold Miners UCITS ETF, zwiększam ekspozycję na waluty surowcowe, takie jak kanadyjski (CAD) oraz australijski dolar (AUD).
Idealnie, gdyby złotówka była mocna względem innych walut na etapie budowania majątku i słaba po przejściu na emeryturę, gdy będę żył z odsetek. Im silniejszy złoty, tym więcej kupię za niego jednostek ETF. Im słabszy, tym lepszy wynik po spieniężeniu i przewalutowaniu zagranicznych inwestycji do PLN.
Moja strategia uwzględnia kurs złotego. Jeśli złotówka jest droga krótkoterminowo, to wstrzymuję się z zakupem ETF-ów i więcej środków wrzucam na rynek nieruchomości. Ceny materialnych aktywów zmieniają się wolniej niż kursy walut. Rolnik nie sprzeda Ci ziemi dwa razy drożej tylko dlatego, że złoty osłabił się dwukrotnie względem koszyka walut na przestrzeni ostatnich 3 miesięcy.
Optymalizacja podatkowa
Jestem zagorzałym przeciwnikiem podatków, biurokracji i nadmiernego udziału państwa w gospodarce. Ekonomista Milton Friedman w swojej książce Free to Choose opisał 4 sposoby wydawania pieniędzy.
- Wydajesz swoje pieniądze na siebie.
- Wydajesz swoje pieniądze na kogoś innego.
- Wydajesz czyjeś pieniądze na siebie.
- Wydajesz czyjeś pieniądze na kogoś innego.
Zgadnij, które sposoby są najgorsze, najmniej efektywne i nieracjonalne? Właśnie tak urzędnicy państwowi wydają pieniądze z naszych podatków. Warto na PIT-ach przekazywać 1% na dowolną organizację. Najgorzej zarządzana fundacja wyda ten 1% podatku lepiej niż najlepszy urzędnik.
Na przykładzie obligacji skarbowych pokazałem już, jak destrukcyjny dla Twoich inwestycji może być podatek Belki. Co robić, aby go zmniejszyć lub najlepiej nie płacić wcale?
Konta emerytalne
Przede wszystkim opakowuję część akcyjną portfela w Indywidualne Konto Emerytalne (IKE) oraz Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego (IKZE). Takie konta nie różnią się od zwykłych rachunków maklerskich. Są to prywatne środki, które możesz przelewać w obie strony i przenosić między instytucjami. To nie OFE, które bezczelnie ukradł rząd!
Jeżeli spełnisz określone warunki np. wypłacisz środki dopiero po 55-60 (IKE) i 65 (IKZE) roku życia, to nie zapłacisz podatku Belki. Na IKE jesteś do przodu 19% od wypracowanych zysków.
W przypadku IKZE na koniec odprowadzisz 10% od całości, ale wszystkie wpłaty odliczasz od podatku dochodowego i co roku dostajesz zwrot. Zapłacisz zryczałtowany podatek w wysokości 10% zamiast w zależności od progu 17% lub 32% od podstawy i 19% od zysków – nadal się opłaca.
A jeśli wypłacisz pieniądze wcześniej? Po prostu zapłacisz należny podatek jak na zwykłym koncie maklerskim. Nic nie tracisz, możesz tylko zyskać, gdy uda się wytrwać i spełnić warunki.
Hm ale w poprzednim artykule wspominałem, że zamierzam przejść na wcześniejszą emeryturę w wieku 40 lub maksymalnie 50 lat… Czy będę musiał wcześniej wypłacić środki z kont emerytalnych i porzucić marzenia o ulgach podatkowych?
IKE oraz IKZE mają roczne limity wpłat, które wykorzystuję maksymalnie na początku każdego roku. Niestety założyłem je dość późno, więc zgromadzone na nich środki stanowią niewielką część mojego portfela. Prawdopodobnie nigdy nie będę musiał z niej skorzystać i przekażę ją potomnym lub ruszę na samym końcu swojej ziemskiej przygody 😁
Podatki od funduszy ETF
W portfelu mam głównie fundusze akumulujące dywidendy. Dlaczego? Na tym etapie nie potrzebuję strumienia gotówki. Wolę, aby ETF automatycznie reinwestował otrzymywane ze spółek dywidendy. Drugim powodem jest optymalizacja podatkowa. W skrajnych przypadkach dywidendy wypłacane przez zagraniczny ETF mogą być opodatkowane na trzech poziomach! 😮
Na pierwszym poziomie ETF płaci podatek u źródła (WHT) od zysków spółek, które wchodzą w jego skład i tego nie przeskoczysz. Na drugim poziomie dom maklerski płaci podatek u źródła od zysków samego ETF-a. Unikniesz go wybierając fundusze zarejestrowane (domicile) w Irlandii, która go nie pobiera lub kupując fundusze akumulujące dywidendy.
Na trzecim poziomie inwestor płaci standardowy podatek Belki od dywidend regularnie pojawiających się na rachunku maklerskim. Możesz go zmniejszyć odliczając podatek zapłacony na drugim poziomie albo uniknąć inwestując w fundusze typu accumulating lub przez konto IKE/IKZE.
Podsumowując, podatek płacisz raz, gdy kupujesz zagraniczne ETF-y zarejestrowane w Irlandii, które akumulują dywidendy lub dystrybuują tylko w ramach konta IKE/IKZE. Przykładowo na moim IKZE trzymam iShares Emerging Markets Dividend UCITS ETF (ticker IEDY), aby zwiększyć ekspozycję na dość atrakcyjnie wycenione spółki dywidendowe z rynków wschodzących.
Podatek od kryptowalut
Jak zoptymalizować spekulacje na krypto? Podstawowa kwestia to fakt, że wymiana krypto na inną kryptowalutę jest neutralna podatkowo. Możesz wychodzić do stablecoinów np. BUSD lub USDC, czyli kryptowalut o stałej cenie zabezpieczonych 1:1 dolarem amerykańskim i nie płacić podatku.
Na przykład kupujesz za EUR dowolną kryptowalutę po spadkach. Cena wzrasta, więc sprzedajesz drożej za BUSD. Na kolejnym załamaniu za BUSD kupujesz tego samego lub innego coina i znowu po wzrostach wychodzisz do BUSD. Pomnażasz majątek w nieskończoność, a podatek płacisz, dopiero gdy zdecydujesz się wymienić BUSD na USD lub na inny fiat, towar czy usługę.
Co więcej, koszty uzyskania przychodu (KUP) z obrotu walutami wirtualnymi rozlicza się inaczej niż w przypadku tradycyjnych zysków kapitałowych. Załóżmy, że kupiłem akcje lub ETF za 1000 zł i po kilku miesiącach sprzedałem za 1500 zł. Zysk na tej transakcji to 500 zł i od tego muszę zapłacić podatek.
Mógłbym go uniknąć zaliczając stratę 500 zł lub więcej na innej transakcji w tym samym roku. A jeżeli reinwestuję całe 1500 zł w te same lub inne instrumenty? To nadal muszę zapłacić podatek, ponieważ nabycie papierów wartościowych staje się kosztem uzyskania przychodu dopiero w chwili ich zbycia.
Inaczej jest z krypto, gdzie kosztami są wszystkie transakcje nabycia walut wirtualnych w ciągu roku. Jeśli zarobisz na krypto i wyjdziesz do tradycyjnej waluty, to wystarczy, że 31 grudnia kupisz stablecoina lub inne krypto za tę samą kwotę. Odroczysz w ten sposób płatność podatku do roku, w którym sprzedasz stablecoina.
Jak inwestuję w kryptowaluty?
Obrót kryptowalutami to dla mnie czysta spekulacja. Mimo że technologia blockchain ma ogromny potencjał, a stroną techniczną krypto interesuję się od wielu lat. Po więcej odsyłam do wpisu Czym są zdecentralizowane aplikacje (DApps)? Po co blockchain i smart kontrakty?
Dostrzegam fundamenty pod niektórymi użytecznymi projektami. Rozumiem 4-letnie cykle bitcoina (BTC) dyktowane halvingiem, czyli zmniejszaniem o połowę nagrody wypłacanej górnikom. Kusząca jest również deflacyjna natura krypto. Ograniczona podaż waluty to marzenie ściętej głowy w świecie pieniądza niszczonego dodrukiem banków centralnych.

Problem? Rynek krypto jest stosunkowo płytki i podatny na spekulacyjną manię. Całkowity market cap jest poniżej 2.5 biliona USD, czyli jakieś 20 razy mniejszy niż kapitalizacja amerykańskiego rynku akcji. Zdecydowana większość inwestorów kieruje się krótkoterminowym hypem i nakręcaną pompą, a nie fundamentami. Duża zmienność i cena rosnąca po kilka tysięcy procent często destabilizuje fundamentalne funkcjonalności projektów.
Wysokie opłaty transakcyjne w trakcie hossy sprawiają, że bitcoin staje się marnym środkiem płatniczym, a ether (ETH) zbyt drogim paliwem do smart kontraktów. Kupno towarów lub usług za krypto jest zdarzeniem podatkowym, więc musi być rozliczone z urzędem skarbowym. Nie przekonuje mnie użyteczność kryptowalut w obszarze płatności.
Historia krypto zaczyna się w 2009 roku. To świeże i modne aktywo nie jest jeszcze uregulowane prawnie w wielu krajach. Niektóre z nich np. Indie rozważają delegalizację kryptowalut. Co jeśli cały świat pójdzie w ich ślady lub rządy wprowadzą niekorzystne regulacje? Czy będzie kolejny cykl i kolejna bańka? Liczę się z tym, że wartość krypto może zjechać do zera w ciągu kilku miesięcy.
Czy warto spekulować na kryptowalutach?
Nie zamykam się na rynek krypto, ale spekuluję wyłącznie kapitałem, który w całości mogę stracić. Wrzucam maksymalnie 1% wartości netto i reinwestuję zyski w stabilny portfel długoterminowy. Nie mam czasu na krótkoterminowe spekulacje, więc jeśli już spekuluję i ryzykuję utratę całego kapitału, to wolę szalone krypto niż akcje pojedynczych spółek. Na przypale albo wcale! 😁
Oczywiście należy to robić z głową i ustalić własną strategię. Mniej więcej połowa mojego miniportfela krypto to ETH, ponieważ znam sieć Ethereum od podszewki. Jest to programowalny blockchain drugiej generacji, który wykorzystywałem wielokrotnie w projektach dla swoich klientów. Jeśli rynek krypto przetrwa, to wierzę, że ETH będzie rosnąć w kolejnych latach.
Druga połowa krypto portfela to zwykle 5-10 altcoinów (alternatywnych walut) z top 30 by market cap. Gdy ludzie z branży zaczynają zachwalać w wywiadach ich użyteczność, to wchodzę i czekam, aż ulica wywinduje cenę. Nie kupuję tzw. shitcoinów ani tokenów o małej kapitalizacji, które można porównać do płynnych udziałów w startupie – 1 na 10 wystrzeli, reszta upadnie. Nie mam również bitcoina.
Od razu po zakupie alta ustawiam 6 zleceń sprzedaży z limitem ceny. Gdy cena wzrośnie dwukrotnie (ROI = 100%), sprzedaję 50% coinów. Jeśli dana kryptowaluta stanowi znaczną część krypto portfela, sprzedaję 2/3 po wypracowaniu 50% zysku (szybciej i bezpieczniej). Chodzi o to, aby odzyskać wkład i zostawić czysty zysk. Pozostałe 50% rozkładam na 5 zleceń po 10%, gdy cena osiąga wypisane wielokrotności liczby 5.
1. 50%, gdy cena 2X (ROI = 100%) 2. 10%, gdy cena 5X (ROI = 400%) 3. 10%, gdy cena 10X (ROI = 900%) 4. 10%, gdy cena 20X (ROI = 1900%) 5. 10%, gdy cena 50X (ROI = 4900%) 6. 10%, gdy cena 100X (ROI = 9900%)
przykład: kupuję 10 ABC za 1000 USD 1. stan: 5 ABC (1000 USD), sprzedane: 5 ABC (1000 USD) 2. stan: 4 ABC (2000 USD), sprzedane: 6 ABC (1500 USD) 3. stan: 3 ABC (3000 USD), sprzedane: 7 ABC (2500 USD) 4. stan: 2 ABC (4000 USD), sprzedane: 8 ABC (4500 USD) 5. stan: 1 ABC (5000 USD), sprzedane: 9 ABC (9500 USD) 6. stan: 0 ABC, sprzedane: 10 ABC (19500 USD)
Jeśli przedstawione stopy zwrotu wydają Ci się nieprawdopodobne, to przypominam, że ponad połowa zeszłorocznego top 30 by market cap (na dzień 12.05.2020) wypracowała 5X w skali roku, a 1/5 jest na poziomie 10X. Podstawa to stopniowe realizowanie zysków w trakcie hossy. Jeśli myślisz, że kupisz krypto za kilka dolków, poczekasz trochę i zostaniesz milionerem, to lepiej odpuść temat…
Kiedy piszę ten artykuł, jesteśmy gdzieś blisko szczytu bańki, więc to czas na sprzedaż, a nie wchodzenie w krypto! Choć spekuluje się, że hossa potrwa jeszcze do jesieni, to po takim rajdzie potencjał do spektakularnych wzrostów jest mocno ograniczony, a ryzyko znacznie większe. Planuję ponowne zakupy na głębokim pullbacku rzędu kilkudziesięciu procent lub gdy sentyment się odwróci i kryptowaluty zaczną szorować po dnie.
Co dalej?
WOW! To był najobszerniejszy i najbardziej czasochłonny wpis na moim blogu. W kolejnym artykule skupię się kontach maklerskich, czyli opiszę gdzie i dlaczego właśnie tam kupuję wybrane instrumenty finansowe. Daj znać w komentarzu, jak i w co inwestujesz? Jaką masz strategię? Jak wygląda Twój długoterminowy portfel inwestycyjny? 😉
Grupa na Facebooku
Stworzyłem dedykowane miejsce dla programistów do wymiany finansowych doświadczeń. Dołącz do prywatnej grupy Bogaty Programista, czyli programiści o pieniądzach za zamkniętymi drzwiami.
Disclaimer
Treść wpisu jest wyłącznie wyrazem osobistych poglądów autora i nie stanowi „rekomendacji” w rozumieniu przepisów Rozporządzenia Ministra Finansów z dnia 19 października 2005 r. w sprawie informacji stanowiących rekomendacje dotyczące instrumentów finansowych lub ich emitentów (Dz. U. z 2005 r. Nr 206, poz. 1715).